Umineko No Naku Koro Ni~Gdy Mewy Zapłaczą

Wyspa Rokkenjima w całości należy do rodu Ushiromiya, który jest (tu cytuje głównego bohatera-Battlera Ushiromiyę, jednego z członków trzeciego pokolenia rodziny Ushiromiya) "cholernie bogaty". Cała rodzinka zbiera się tam, by pogadać jak tam u nich, czy jak idzie w interesach. Taka przynajmniej jest oficjalna wersja. Tak naprawdę cała rodzina jest jedną wielką patologią, a spotkania służą głównie po to, by drugie pokolenie pokłóciło się, o to, kto dostanie spadek po dziadku głównego bohatera-Kinzo, który jest głową rodziny i któremu, na skutek choroby zostało trzy miesiące życia. Właśnie jednego z takich spotkań jesteśmy świadkami. Wszystko przebiega tak jak zwykle (Kinzo siedzi zamknięty w swoim biurze, drugie pokolenie się kłóci, natomiast trzecie beztrosko spędza czas) do pewnego dnia, w którym paru członków rodziny i służąca zostali zamordowani. I tak stajemy przed zagadką typu kto zabił. Jeden z członków rodziny? Służba? Na wyspie jest jeszcze jedna osoba prócz ósemki Ushiromiyi? A może, jak twierdzi służba, Beatrice- legendarna złota wiedźma, która podobno niegdyś dała Kinzo złoto w zamian za jego duszę? To fabuła pierwszego rozdziału. Czy inne się od siebie różnią? W pewnym sensie. Od razu mogę powiedzieć że głównym wątkiem, który będzie towarzyszył nam przez większość rozdziałów to walka między Battlerm a Beatrice. Battler musi pokonać wiedźmę udowadniając, iż magia nie istnieje, a seryjne zabójstwa na wyspie Rokkenjima to sprawka mordercy.

Popularnie twierdzi się, że Umineko, tak samo jak jego poprzednik Higurashi jest horrorem jednak nie straszy on zbytnio i bardziej jest kryminałem z motywami magii. Twórcy tak samo jak w Cykadach zastosowali pomysł przedstawienia alternatywnych zdarzeń, lecz tych co oglądali higurashi nie powinno to zaskoczyć.


Grafika i jest dobra jednak czasem kolory wydawają się być zbyt pastelowe i pstrokate. Animacja jest dość płynna i staranna, tak jak na przykład animacje złotych motyli, i w każdym razie przyjemnie się to ogląda.


Muzyka jakoś szczególnie nie wpadła mi w ucho, jednak znalazły się też takie nuty, które zapadły mi w pamięci, na przykład choćby sam opening, który jest cudnym połączeniem japońskiej folkowej muzyki oraz hiszpańskich chórów. No a voiceactingu nie wspomne, ponieważ był on WSPANIALE dopasowany do postaci.


Plusami tej serii, tak jak u poprzednika, są na pewno rozkminy podczas seansu, które na prawdę w anime kocham, poza tym jest mała dawka brutalności w porównaniu z Higurashi, jednak nie wiem czy zaliczyć to jako plus czy minus, ale podczas gdy ja jestem przeciwnikiem wszelkiej brutalności, uznaję to za plus. Nie ma żadnych widocznych luk w fabule, lecz są wątki, w których możemy tworzyć swoje teorie i do tego jeszcze dochodzą wspaniałe animacje i voiceactingi. Minusami serii jest mała ilość utworów wpadających w ucho i pstrokate, a czasem też wyblakłe barwy. Całe anime dostaje ode mnie 7/10.

Komentarze

Popularne posty